Wenecjo! Nie śpię
przez Ciebie po nocach, nie pozwalasz mi ochłonąć. Ogarnąć myśli nie
potrafię.
Jesteś wszędzie. Na
fotografiach porozrzucanych w moim małym mieszkaniu. Książek o Tobie stosy piętrzą
się na stoliku nocnym, zakładki we wszystkich książkach z Twoją podobizną
przypominają mi, że oto zbliża się termin mojego o Tobie pisania.
Kocham cię i
nienawidzę, o przeklęte miasto.
Jedno jest pewne i
piękne. Dzięki Tobie czytam „Znak wodny” Josifa Brodskiego, „Inną Wenecję” Predraga Matvejevicia czy „Miasto spadających
aniołów” Johna Berendta. Samo obcowanie
z taką literaturą przeraża mnie jeszcze bardziej, gdy uświadomię sobie, że
napisano o Tobie tak, jak nie napisze już nikt, a moje próby zaiste będą
jedynie nieudolną próbą napisania o Tobie czegokolwiek.
O mieście, które
stawiasz przede mną wyzwania, a swym pięknem wzbudzasz nienawiść - trwaj.
Venice w styczniu |
4 komentarze:
Wenecja to także moje ukochane miasto, mam do niej słabość od lat. I bardzo, bardzo chciałabym przeczytać "Znak wodny" i "Inną Wenecję". Ze swojej strony gorąco polecam "Co mówią kamienie Wenecji" Ewy Bieńkowskiej - fascynujący esej o mieście i malarstwie...
P.S. Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś odwiedzić Wenecję zimą...
Ach Wenecja! Byłam tam kilka lat temu w lutym. Wspaniałe miejsce.
Marto dziękuję za Ewę Bieńkowską, znałam ją wcześniej bardziej z Rzymu. Muszę poszperać i zdobyć książkę. Ja również mam nadzieję, że uda Ci się zobaczyć Wenecję zimą, niesamowite wrażenie. Ja właśnie zimą kocham to miasta a latem nienawidzę, ale to taka nienawiść z miłością w sercu:)
Lilithin mogę się jedynie domyślać jak ogromne wrażenie zrobiła na Tobie Wenecja w lutym:)
Prześlij komentarz