2011-11-29

Venice

Najtrudniej pisać o mieście, które jest miastem skończonym.

Wenecjo! Nie śpię przez Ciebie po nocach, nie pozwalasz mi ochłonąć. Ogarnąć myśli nie potrafię. 
Jesteś wszędzie. Na fotografiach porozrzucanych w moim małym mieszkaniu. Książek o Tobie stosy piętrzą się na stoliku nocnym, zakładki we wszystkich książkach z Twoją podobizną przypominają mi, że oto zbliża się termin mojego o Tobie pisania.
Kocham cię i nienawidzę, o przeklęte miasto.

Jedno jest pewne i piękne. Dzięki Tobie czytam „Znak wodny” Josifa Brodskiego, „Inną Wenecję”  Predraga Matvejevicia czy „Miasto spadających aniołów” Johna Berendta.  Samo obcowanie z taką literaturą przeraża mnie jeszcze bardziej, gdy uświadomię sobie, że napisano o Tobie tak, jak nie napisze już nikt, a moje próby zaiste będą jedynie nieudolną próbą napisania o Tobie czegokolwiek.
O mieście, które stawiasz przede mną wyzwania, a swym pięknem wzbudzasz nienawiść -  trwaj.


Venice w styczniu

4 komentarze:

Marta pisze...

Wenecja to także moje ukochane miasto, mam do niej słabość od lat. I bardzo, bardzo chciałabym przeczytać "Znak wodny" i "Inną Wenecję". Ze swojej strony gorąco polecam "Co mówią kamienie Wenecji" Ewy Bieńkowskiej - fascynujący esej o mieście i malarstwie...

P.S. Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś odwiedzić Wenecję zimą...

Lilithin pisze...

Ach Wenecja! Byłam tam kilka lat temu w lutym. Wspaniałe miejsce.

Libreria pisze...

Marto dziękuję za Ewę Bieńkowską, znałam ją wcześniej bardziej z Rzymu. Muszę poszperać i zdobyć książkę. Ja również mam nadzieję, że uda Ci się zobaczyć Wenecję zimą, niesamowite wrażenie. Ja właśnie zimą kocham to miasta a latem nienawidzę, ale to taka nienawiść z miłością w sercu:)

Libreria pisze...

Lilithin mogę się jedynie domyślać jak ogromne wrażenie zrobiła na Tobie Wenecja w lutym:)