2024-02-11

Wyostrzony umysł. Wzmocnij swoją uwagę i koncentrację dzięki codziennym ćwiczeniom z uważności. Amishi P. Jha

 


 

„Omija Cię 50% Twojego życia”. Zresztą nie tylko ciebie. Dotyczy to nas wszystkich.

Tak się zaczyna ta ciekawa opowieść o pracy mózgu, o koncentracji i uwadze przede wszystkim.

Już teraz z prawie każdego nośnika dociera do ciebie informacja, że nie wykorzystujesz możliwości swojego mózgu w stu procentach. Bezustannie słyszysz lub czytasz, że twoja uwaga jest rozproszona, że nie potrafisz się skupić, że jesteś nieobecny/a, że twoja głowa analizuje przeszłość albo planuje przyszłość. Jesteś zdekoncentrowany/a, mało uważny/a, rozproszony/a, rozkojarzony/a, atakowany/a technologią, że nie ma ciebie tutaj, że nie doświadczasz swojego życia, że jesteś gdzie indziej!

Znasz to.

Amishi P. Jha  profesorka psychologii na Uniwersytecie w Miami wraz ze swoim zespołem bada uwagę, wykorzystując do tego cały szereg technologii do badań nad uwagą – funkcjonalny rezonans magnetyczny, badania elektrofizjologiczne czy zadania behawioralne. Dziesiątki badań pozwoliły jej dojść do wniosku, że oprócz tego, że mają do czynienia z potężną i kruchą materią, jaką jest nasza uwaga, można ją jednak wytrenować. Wpłynąć na sposób działania układu uwagi. Dzięki odpowiednim ćwiczeniom możesz zwiększyć swoją zdolność do pełnego doświadczania każdej chwili.

Wreszcie, we współpracy z trenerami uważności i buddyjskimi uczonymi starali się wskazać najskuteczniejsze, praktykowane od stuleci, ćwiczenia wzmacniające uważność, która dla nich oznaczała szczególny rodzaj uwagi skierowanej na chwilę obecną, pozbawionej osądu i reakcji emocjonalnej.

Co ciekawe na jednym z wykładów usłyszała, że mózg osoby w złym nastroju działa zupełnie inaczej niż osoby w dobrym nastroju, a na pytanie, jak sprawić by zmartwiony mózg wyglądał tak, jak zadowolony usłyszała - Poprzez medytację.

I tu rozpoczyna się ta część badań, która, z uwagi na moje zainteresowania mnie zatrzymała na dłużej, nad uważnością, medytacją uważności, która polega na przywiązywaniu uwagi do chwili obecnej i doświadczaniu jej bez osadów z pełną akceptacją i życzliwością. Przebadała różne grupy społeczne czy wykonujące bardzo różne zawody niekiedy pod ogromnym stresem i doszła do wniosku, że trening uważności tworzy pewien rodzaj „mentalnego pancerza”, który skutecznie ochrania uwagę badanych, nawet w najbardziej stresujących okolicznościach.

Nic, co nie jest praktykowane regularnie, nie przynosi efektów, podobnie z treningiem uważności, który okazał się jedynym treningiem dla mózgu, który we wszystkich badaniach wzmocnił uwagę uczestników. Wystarczy dwanaście minut dziennie, żeby zapobiec osłabieniu uwagi spowodowanemu przez stres. Możemy nauczyć mózg, by porzucił nawyki, które nam nie służą, możemy wytrenować swoją uwagę , by służyła nam lepiej, kiedy jej potrzebujemy.

W książce są podane konkretne ćwiczenia uważności. Praktyka z obserwacją oddechu, skanowanie ciała czy medytacja życzliwości. Autorka podaje podpowiedzi jak zacząć, co zrobić, by utrzymać regularność praktyki i wreszcie przekonuje do tego, że wcale nie chodzi o to, by poprawić sobie nastrój czy by się zrelaksować. W ćwiczeniach uważności nie chodzi o to, byśmy poczuli się lepiej czy tłumili stresujące myśli, czy odpychali trudności. Bardziej o to, by być obecnym w każdej sytuacji, co daje nam większą szansę na wyjście z niej obronną ręką.

Autorka daje wskazówki, których w książce jest mnóstwo, jednak wypiszę kilka, które zapadły mi w głowie:

Kiedy tylko możesz, wykonuj jedno działanie na raz – multitasking nie jest imponujący, skuteczny i w ogóle super. Kiedy przełączanie się między zadaniami jest nieuniknione, pogódź się z faktem, że będziesz wolniejszy.

Aby jak najlepiej zaplanować przyszłe działania, nie układaj możliwych scenariuszy – zamiast tego obserwuj uważnie, pozostań skupiony na chwili obecnej.

Trening uważności daje nam dostęp do nowego trybu: Zauważaj, obserwuj i bądź, zamiast Myśl i działaj.

Cenne są te momenty, gdy twój umysł nie jest obciążony absolutnie niczym – cenniejsze to niż te wypełnione po brzegi zadaniami

Poleciłabym tę książkę każdej osobie, której zainteresowania czy ciekawość krążą wokół tematów związanych z uwagą, koncentracją, umysłem czy uważnością i to tą związaną z medytacją uważności. Jest to niewątpliwie cenna rzecz na rynku wydawniczym. Kolejna, która dowodzi, jak ważna jest praca z umysłem i jak cenne jest życie w pełni świadomie przeżyte. 

Książkę mogłam przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa Zysk i Spółka. Dziękuję


2023-11-30

Łakome

 

 "Myślę sobie, że piękne są byty, które wzmacniają inne byty". To już Małgorzaty Lebdy z podziękowań, ale mi pasuje do całości bardzo.

Jakie to jest piękne. Książka - życie, nieżycie, bycie, niebycie, trwanie, czekanie, przeżywanie.

Trzeba ją sobie dawkować, stopniowo podawać. I sycić się każdym zdaniem.

2023-11-13

Nuovo Olimpo

 

"Nuovo Olimpo" Ferzana Ozpetka

 
O miłości jest? Pewnie tak, ale dla mnie o tych wszystkich historiach, którymi żyjemy swoje życia, które w sobie nosimy, różnie je dźwigając. O tym, że gdy my żyjemy swoje życia, obok są osoby które żyją swoje, a sploty losów w różnym natężeniu bywają nieuniknione. I wreszcie o tym, co Ciebie układa na życie całe.
I jest Rzym i muzyka, które budują nastrój. I tak, to jest film, którego było mi trzeba.

2023-10-28

Apulia

 No więc było się gdzieś tam w tych Włoszech…

I się wróciło. Bo w końcu kiedyś, wcześniej czy później, zawsze się wraca. I już podarte mapy się na miejsce wstawiło. Torby, walizki, plecaki z niechęcią się rozpakowało. Brudy z odrazą się do pralki wrzuciło. Nazajutrz do roboty z przymusu się poszło. Ale to nie znaczy, że problemu, przed którym stawia nas podróż, już nie ma. Że nagle gdzieś przepadł. A ów problem to nazwanie tego, co się zdarzyło, opowiedzenie sobie nieodległego jeszcze w czasie doświadczenia. Obrysowanie go słowem. Bo podróż, by nabrała kształtów, by zaczęła realnie znaczyć, musi zostać – w ten czy inny sposób – opowiedziana.

                                                                                Dariusz Czaja, Gdzieś dalej, gdzie indziej

 

No więc było się gdzieś tam w tych Włoszech. I się wróciło. I się jakoś na życie w zimnej, polskiej rzeczywistości nie zdążyło przygotować. 7 lat kazałam sobie czekać na powrót do Włoch, za długo. Mam do tego kraju ogromny sentyment, serce całe nawet. Przyjaźnie do dzisiaj, najpiękniejsze wspomnienia, kulawą znajomość języka włoskiego i permanentny głód wiedzy i doświadczeń, tych z regionem związanych.

Dariusza Czaję i jego Gdzieś dalej, gdzie indziej czytałam lata temu i pamiętam, pomyślałam wtedy, ach jakie to jest cudo i jak bym chciała zobaczyć choć fragment tego świata, o którym tak dobrze pisał. O Materze, małej Jerozolimie, pamiętam, o Tarantelli, włoskim tańcu ludowym, pamiętam, o tych literackich powiązaniach, pamiętam. I byłam, albo jeszcze jestem, bo z takiej podróży prędko się nie wraca.

Zamiast usiąść w restauracji, siadam na schodach przed katedrą i patrzę, obserwuję codzienne życie w innym niż moje miejscu, w pełnym zachwycie. J. siedzi obok, wiemy dobrze kiedy milczeć, a kiedy mówić, każda z nas wie czego druga szuka, na co czeka i nie czeka. Niespieszność tych naszych podróży zachwyca mnie od lat.

Z Apulii przywożę muzykę, towarzyszy mi od tygodnia. Lo ruscio te lu mare Brigalle.

 

Tylko naiwni wierzą jeszcze, że tak naprawdę podróżujemy jedynie wtedy, gdy fizycznie przemieszczamy się w geograficznej przestrzeni. A więc wtedy, gdy rozbudzone zmysły upewniają nas o realności chwili. Kiedy właściwe czasowi podróżnemu natężenie uwagi skrapla żywe doświadczenie w doznania o dużym stopniu intensywności. Kiedy wczepieni mocno w czas teraźniejszy oswajamy dla siebie inny, nieznany nam wcześniej fragment świata. Tymczasem rzecz jest dużo subtelniejszej natury. Podróż, choć da się ją bez wątpienia kartograficznie obrysować i precyzyjnie zaznaczyć w kalendarzu, wykracza poza tempus praesens rzeczywistej wędrówki. I to, by tak rzecz, w obie strony.

                                                                                Dariusz Czaja, Gdzieś dalej, gdzie indziej