Kot Jeleński - zdjęcie moje |
„Kiedy wszystko, czym człowiek nie jest, dołącza do niego, wtedy wydaje się, że jest wreszcie sobą”
Zdanie to prawdziwie oddaje atmosferę wystawy, którą miałam okazję
zobaczyć w ubiegłą niedzielę w Muzeum Literatury w Warszawie.
Leonor
Fini i Konstanty A. Jeleński. Portret podwójny.
Ona
włoska malarka, dzika, namiętna, z włoskim temperamentem, furia italiana.
Starsza od Kota piętnaście lat.
On
opanowany, łagodny i spokojny. „Ostatni Europejczyk” jak nazywał go Claude
Arnaud.Inteligencja i erudycja niepowtarzalna.
Przeżyli
razem ponad trzydzieści lat.
Poznali
się w 1952 roku w Rzymie przed obrazem Fabrizia Clericiego „Minotaur oskarżony
publicznie przez swoją matkę”. Kot zostawia dla Leonor Rzym i przenosi się do
Paryża, gdzie razem z Leonor i włoskim malarzem Stanislao Leprim tworzą piękny
i barwny związek.
Dedykacja
Bellmera dla Leonor Fini, o której wspominam na początku idealnie oddaje
relacje jaka ich łączyła. Byli dla siebie wypełnieniem doskonałym, skończonym
bytem. Jeleński, tak pisał do Józefa Czapskiego: „Wierz mi Józiu, że znalazłem
istotę niezwykłą, która mi daje spokój i która pomaga mi usunąć pustkę z życia
nie przez metody zewnętrzne, ale przez łowienie w mojej głębokiej
osobowości tego, co nie jest zatrute”.
Wystawa
została podzielona na osiem części, ukazujące relacje intelektualne,
artystyczne i osobiste bohaterów. Dla mnie w każdej czuć było atmosferę
głębokiej, pełnej szacunku miłości. Nawet w Gabinecie Kota, między książkami
była ona – Miłość, ta, która eliminuje absolutnie wszystko inne.
Wielobarwne,
niekonwencjonalne, inne związki wydawały mi się zawsze ciekawe do tego stopnia,
że jestem skłonna wsiąść do pociągu i pojechać do Warszawy by dokładniej im się
przyjrzeć. Cieszę się, że obok siebie mam takich związków trochę, przy których
obcowanie to zawsze wielka niewiadoma, dzikość i radość.
zdjęcie z Muzeum Literatury |
Kuratorzy
wystawy: dr Anna Lipa i Aleksandra Kaiper-Miszułowicz
Wystawa czynna do 30 grudnia
Polecam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz