2009-10-04

tylko ochłonę...




























... i cóż te Tatry mają tak cudownie
przyciągającego do siebie,
że się za nimi tęskni,
jakby za ukochaną osobą?
Jakaż siła zwabia tam ludzi
najrozmaitszego zatrudnienia,
usposobienia, płci i wieku?
Uczeni, badacze przyrody, artyści, poeci,
miłośnicy pięknej natury dążą do Tatr,
jakby do skarbnicy dziwów,
a wracają stamtąd owiani urokiem
niepojętym dla tych, co tam nie byli.

Walery Eljasz
Ilustrowany przewodnik do Tatr, Pienin i Szczawnic, 1870

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Już wróciłaś z pięknych Tatr. Witamy:)

Anonimowy pisze...

Ja czekam, az ktos nauczy mnie Tatr. Bo troche sie ich obawiam, troche kajam, wszystko przez malo utalentowanych nauczycieli;) Niestety bylam tam tylko raz.

I tesknie, i czuje sie bezradna.

Poza tym coraz mniej gorolazow;) a moi przyjaciele to wylacznie wodniacy;)pozdrawiam Cie serdecznie (i przyznaje sie do podczytywania :))

Libreria pisze...

:) miło mi, że podczytujesz mnie:)
zawsze sobie powtarzałam, że chcieć to móc, i jakoś sprawdza się to w moim życiu:)
jak chcesz Tatry pokochać to tam jedź i nie ma znaczenia, że przyjaciele wyłącznie wodniacy, jedź sama, ta miłość nie potrzebuje obstawy:)
myślę, że tych prawdziwych górołazów ciągle sporo, można ich spotkać na szlakach:)
relacje bardziej szczegółowe z tej wyrypy na moim macierzystym blogu ale to już w mailu:)
pozdrawiam również serdecznie i chłonę fotografie