2020-07-26

Argonauci, Maggie Nelson





Wyrwij się z każdej klatki, w której wylądujesz, John Cash, nie bez powodu na początek.

Jak mówią moi znajomi, że po czymś trzeba odparować, to sobie myślę, że po lekturze tej książki na pewno. Moje po niej odparowanie trwa już kilka dni i nie zanosi się na całkowite. No zostaje to w człowieku na dłużej, już pomijam fakt, że się na coś takiego czekało długo. W moim przekonaniu, to taka literatura, której czytanie nigdy nie ma końca. Zmusza do pytań trudnych, których odpowiedzi stają się przyczyną do zadawania jeszcze trudniejszych.

Jednym zdaniem jest o miłości, której nie da się zamknąć w żadne ramy. Miłość nie ma ram, granic, nie da się jej określić, opisać, zaklasyfikować, zdefiniować i choć prób było wiele to i tak wymyka się, wyślizguje, by wreszcie zakpić z tych prób. Myśląc o „Argonautach”, mam wrażenie, nieodparte, że coś się tu wymyka normie, że nie wiadomo czym jest ta norma, czy w ogóle norma istnieje? 

Maggie Nelson to amerykańska pisarka, poetka i intelektualistka, tworząca relacje z Harrym Dodgem, wszechstronnym artystą, którego poznajemy w licznych, zmyślnie przeplecionych z filozoficznymi, psychologicznymi i artystycznymi rozważaniami autorki, relacjach z prywatnego życia ich obojga. Z macierzyństwem, rodzicielstwem, małżeństwem, relacyjnością ze swoją Osobą, która/y ma prawo powiedzieć: „Nie chcę płci żeńskiej, która została mi przypisana przy urodzeniu. Nie chcę też płci męskiej, którą medycyna transpłciowa może mi zapewnić, a państwo przyznać, jeśli zrobię, co trzeba. Nic z tego nie chcę”.

Porusza tematy dotyczące tożsamości, seksualności, transpłciowości, niekiedy dosadnie, mocno, aż by się chciało jednak temat zamknąć i do niego nie wracać, ale wrócić wrócisz, bo nie da się inaczej.

I tak sobie myślę, zostawiając siebie i Was z tym tematem, któremu Maggie Nelson dała początek, a który tak boleśnie w naszym grajdołku wybrzmiewa, że szacunek, zrozumienie i otwartość wyraża się w tym zdaniu:

„Jak wyjaśnić, że najlepszy sposób na to, by dowiedzieć się, co ludzie sądzą o swojej płci lub seksualności – albo czymkolwiek innym – to wysłuchać, co mają do powiedzenia, i spróbować odpowiednio się do nich odnosić, i nie lakierować ich wersji rzeczywistości własną?”.

Zostawiam, na refleksję licząc.



Brak komentarzy: