Jedno życie, cztery opowieści, cztery życia, jedna opowieść.
Relacja z ust kobiety, dziewczynki, nastolatki, babci, córki.
Ilana, Sashie, Mary i Nomie.
Każda z bohaterek opowiada historie swojego życia.
Komu? No właśnie, kim jest słuchaczka?
Kto dowiaduje się o pełnym magii życiu Ilany? O jej ukochanym
bracie Arim i jego nadludzkiej sile. O trzech kobietach, które splatały razem
nici brązowe, złotorude i czarne. O kobiecie bez stóp, której włosy tworzyły
gruby, połyskliwy dywan. O ucieczce z kraju i próbie dostania się do krainy za
oceanem, jej złotych bramach i niekończących się alejach. Kto słuchał, że
najlepszą dzielnicą na życie jest ta, na której maszyny w nocy sprzątają
wszystko, co tylko pozostanie na ulicy, nawet ludzi? Kto dowiaduje się, że to
Mary była zdolna, a nie jej brat Jonathan i dlaczego Nomie ma trzy matki?
Judy Budnitz i jej „Gdybym ci kiedyś powiedziała” to długa
opowieść o życiu po prostu. Życiu, które każda kobieta postrzega inaczej. Choć
różnią się od siebie bardzo, to jednak w gruncie rzeczy są do siebie bardzo
podobne. Choć znieść nie mogą swojego towarzystwa, są na nie skazane,
przynależność jednej do drugiej jest tak silna, że nie wyobrażają sobie by
mogły się opuścić.
Korzenie, geny, więzy, silne powiązania. To są kobiety, które
tworzą swój świat, i choć ten świat staje się coraz bardziej nowoczesny, a dla
współczesnego czytelnika coraz bardziej realny, to jednak jest przepełniony
magią i pewną baśniową nicią, którą tka od początku Ilana.
Żałuję, że ominęły mnie opowieści moich babek, prababek,
dziadków i pradziadków. Wierzę, że byłyby to barwne opowieści dokładnie tak
barwne jak barwne były
ich życia. Żałuję, że nie mogłam przysiąść opierając głowę na kolanach mojej
babci i słuchać opowieści z lasu, do którego tak lubiła chadzać.
To nie jest książka, która mnie poraziła, w nocy spać nie
pozwalała, ale odniosła pewien sukces, bowiem w stronę przodków mnie
skierowała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz