2013-10-15

Wesele w Sorrento

Nie wiem dlaczego powstał film "Wesele w Sorrento" reż. Susanne Bier.

Reżyserkę cenię za takie obrazy jak "W lepszym świecie", "Bracia", "Otwarte serca" czy film, do którego wracam dość często "Tuż po weselu". Po filmie "W lepszym świecie" zachwycona obrazem postanowiłam obejrzeć wszystkie filmy Susanne Bier, i muszę przyznać, że zdecydowanie lepsza jest gdy zostaje na swoim duńskim podwórku. Wszelkie próby wplatania jakiegoś amerykańskiego elementu do tego duńskiego świata zupełnie mi nie odpowiada, i już w filmie "Druga szansa" czułam, że coś tam nie pasuje. 

"Wesele w Sorrento" to nie jest moje kino. Jest dość płytko, banalnie i ckliwie - a tego nie lubię. Męczyłam się podczas oglądania filmu, i bez przerwy zastanawiałam dlaczego Bier zrobiła właśnie taki. Co chciała mi przekazać, bo przecież wszystko już wiedziałam jak tylko się zaczął.

Pozostaje mi wrócić jeszcze raz do tych najlepszych obrazów reżyserki i czekać na kolejne w nadziei, że będą lepsze niż wspomniany.

1 komentarz:

papryczka pisze...

Podczas oglądania filmu zadawałam sobie to samo pytanie i byłam autentycznie zła na Bier, że mi wciska coś takiego! Po perełkach wcześniejszych no nie spodziewałam się ani trochę. Pewnie gdyby ten film wyszedł spod ręki kogoś innego byłabym bardziej łaskawa, bo to nie jest znowuż aż takie złe kino. No ale od pani Bier oczekuje dobrego kina. Nie musi to być tylko poważne, ciężkie, głębokie kino. Nie musi, ale widać lekkie reżyserce nie wychodzi.
Pierwszy film Bier widziałam z 10 lat temu (a może i więcej) na Filmostradzie (w tych pięknych czasach kiedy ten festiwal objazdowy był i bywał i w moim mieście) "Otwarte serca". W obrazie tym pierwszy raz ujrzałam także jeszcze nikomu nieznanego Mikkelsena. No to było odkrycie! Potem były następne filmy. Za każdym razem ważne doświadczenie. Aż tu nagle Wesele w Sorento! Why? why? why? chciałoby się zakrzyknąć rozpaczliwie:)