2012-04-01

o podróży

Podróż, tułaczka, przemieszczanie się i jej nieodłączny element - ciągła obserwacja.

Podróż ma w sobie tyle magii, tyle dobrego, że aż nie sposób tego nie docenić.
Wyjść z domu, przekroczyć jedną ulicę, potem następną. Wsiąść do samochodu, pociągu, samolotu. Środek lokomocji nie ma znaczenia, ważne by opuścić własne podwórko, zobaczyć, stać się świadkiem, doświadczyć. Nic nie wzbogaca tak, jak podróż. Po każdym swoim wyjeździe podkreślam jedynie to, co napisałam wyżej.

Dla mnie podróż jest zawsze obserwacją. Długie godziny spędzone na lotniskach są dla mnie okazją do tego by przyglądać się ludziom, przysiąść gdzieś w centrum dużego miasta lub małej mieściny, o której świat zapomniał, pod murem, na chodniku, odpoczywając obserwować ludzkie napięcie, pośpiech, lub leniwe oznaki życia.
Lubię zaglądać do mieszkań, przyglądać się jak żyją ludzie, chętnie korzystam z zaproszeń do ludzkich domostw, pamiętam jak często zdarzały się takie zaproszenia w Bułgarii, w najmniejszym mieście w jakim byłam - Melniku.
Lubię poznawać nowych ludzi, słuchać ich opowieści, czasem długich jak długie są ich życia, czasem dwóch zdań, w których zawarte jest więcej niż dużo. Lubię moich przyjaciół i ich przyjaciół, każde spotkanie z nimi jest jak nowa przygoda. To ludzie, którzy nie mają kompleksów i przy których ja zapominam o swoich.

Podróże są dla mnie również architekturą. Mam fioła na tym punkcie już od dłuższego czasu. Lubię przyglądać się architekturze miast i małych miasteczek, zaglądać do mieszkań, zwracać uwagę na elementy wnętrz, na detale. Architektura współczesna czasem mnie szokuje, niekiedy mierzi, ale dzięki niej, ta naprawdę warta uwagi bardziej lśni i błyszczy. Lubię „natknąć się” na perełkę architektoniczną zupełnie przypadkiem.

Tym razem kilka pocztówek z północnej Anglii, w której wszystko, co wymieniłam wyżej, po prostu się zdarzało. Poznałam wspaniałych ludzi, o których mogłabym mówić godzinami, a którzy stali się częścią historii, którą opowiadam od ponad 30 lat.

Jestem ciekawa, czym dla Was jest podróż i jakie ma dla Was znaczenie?



 plaża w Tynemouth


 kocham góry, ale ta potęga też mnie zachwyca


Katedra w Durham - urokliwe miasteczko, trochę przypominało mi włoskie klimaty



domy, domostwa


i jeszcze raz domy i domostwa


to zdjęcie nie oddaje w pełni piękna i ogromu tego budynku, cóż spieszyłam się na koncert. The Sage Gateshead - centrum muzyki w Newcastle wg projektu Sir Normana Fostera. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam, że tam się znajdę, to była niespodzianka od mojej przyjaciółki, dzięki której mogłam usłyszeć Tord Gustavssen Trio właśnie w tym budynku. Mistyczne przeżycie


jw



Newcastle już po koncercie


Millennium Bridge w Newcastle


 Liverpool





2 komentarze:

Justyna pisze...

Nie wyobrażam sobie życia bez podróży. Podoba mi się Twoje podejście do podróżowania, i całkowicie się z nim identyfikuję. W nowych miejscach trzeba się zatrzymać, dotknąć ich, posłuchać, powąchać, a nie tylko pstryknąć fotkę aparatem. Pozwolę sobie przytoczyć słowa Mistrza :
"Podróż przecież nie zaczyna się w momencie, kiedy ruszamy w drogę, i nie kończy, kiedy dotarliśmy do mety. W rzeczywistości zaczyna się dużo wcześniej i praktycznie nie kończy się nigdy, bo taśma pamięci kręci się w nas dalej, mimo że fizycznie dawno już nie ruszamy się z miejsca. Wszak istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej." (R.Kapuściński).
Pozdrawiam nieuleczalnie chorą, ciekawy blog, będę tu zaglądać częściej.
J.

Libreria pisze...

jeśli podróżowanie ma być taka nieuleczalną choroba, to tak, zgadzam się cierpię na nią od dłuższego czasu:)
Cieszę się, że Ciebie tu widzę.
Dziękuję, że cytujesz Mistrza!
pozdrawiam gorąco!