2009-12-13

Ścieżki chwały Jeffrey Archer




Czy George Leigh Mallory zdobył Everest w 1924 roku? Jeffrey Archer zafascynowany historią pierwszego człowieka, który ruszył na zdobycie najwyższej góry świata, pisze Ścieżki chwały. Próbuje znaleźć odpowiedź na nurtujące go pytanie i rysuje swoją cześć tej zagadki. Ponad czterysta stron opowieści o człowieku, który całe życie marzył i marzenia swoje realizował. Od samego początku „piął się w górę”, już jako mały chłopiec nie wyobrażał sobie innego niż wertykalny sposób przemieszczania się. Na wycieczce z kolegami ze szkoły podstawowej zdobywa Ben Nevis inną trasą niż ta wydeptana przez turystów, przyprawiając o zawrót głowy swojego nauczyciela. Na studiach poznaje Somervella i Odella, którzy będą mu towarzyszyć w wyprawie na Czomolungmę. Zdobywają razem Monte Rosa oraz w 1906 roku Mount Blanc gdzie udaje im się wyjść cało spod lawiny, która uderzyła jak olbrzymia fala, zmiatająca wszystko przed sobą. Te wydarzenia nie zgasiły w nim ducha wspinaczki, wręcz przeciwnie jeszcze bardziej zachęciły go do permanentnego udawadniania, że świat to ciągłe wspinanie się, co na każdym kroku pokazywał, czy wchodząc na wieżę Eiffla czy na dzwonnicę świętego Marka w Wenecji by udowodnić swojej przyszłej żonie Ruth, że dla niej jest w stanie zdobyć każdy szczyt. Odnoszę wrażenie, że postać Ruth, żony Mallory’ego jest w opowieści Archera kluczowym elementem. Gdyby nie jej poparcie i zachęta, jej mąż być może do końca życia uczyłby historii jak zamierzał, osiadł w jednym miejscu, wychowywał swoje dzieci i wielbił żonę, której wyjątkowość podkreślał na każdym kroku. Ta mądra kobieta wiedziała jednak, że „lepiej było spędzić dwa lata z jednym z najbardziej fascynujących mężczyzn na ziemi niż czterdzieści z kimś, kto myślałby, że nie pozwoliłam mu spełnić jego marzenia”.
Ciało Georga odnaleziono 1 maja 1999 roku na wysokości ośmiu tysięcy stu pięćdziesięciu sześciu metrów. Czy wszedł na najwyższą górę świata? Czy jego największe marzenie, pasja, stały się realne? Tego nie wiemy i już się nie dowiemy, choć niewielu wątpi, że mogło mu się to udać.

Brak komentarzy: