2009-12-25

kryminalnie




Nigdy nie byłam zwolenniczką kryminałów, chociaż zastanawiam się czy aby brak zamiłowania do tego gatunku nie wynikał najzwyczajniej w świecie fascynacją innym gatunkiem i porzuceniem na rzecz innych tegoż właśnie. W każdym razie kryminałów nie czytałam wcale. Gimnastykować się musiałam znacznie by polecić jakąś pozycję z tego gatunku. Nie twierdzę, że się nie udawało, ale jednak zdecydowanie bardziej wolałam polecać książki z zupełnie innej półki.
Postanowiłam jednak z czasem skierować utarte tory w innym kierunku i dla dobra sprawy przeczytać coś z półki gdzie wiało grozą.
Zaczęłam od największego kryminału wszech czasów Morderstwo w Orient Ekspressie, Agathy Christie, myśląc a co tam jak zacząć to od największych, pomimo archaicznych skojarzeń.
I nie żałuję, kilka wieczorów razem z komisarzem Herculesem Poirot w angielskim stylu próbowałam rozgryźć zagadkę, kto dokonał zbrodni w expresie, dlaczego zabił, kto maczał w tym palce, kto z kim współdziałał, jakie były przyczyny, motywy itp.
Myślę, że każdy pamięta słynny film pod tym samym tytułem z 1974 roku w reżyserii Sidney’a Lumeta z doskonałą grą Alberta Finney w roli Herkulesa Poirot oraz cudownej Ingrid Bergmann w roli Grety Ohlsson, za którą otrzymała Oskara.
Książka Agathy Christie choć mija wiele lat od pierwszego na jej punkcie szaleństwa nie straciła nic z charakterystycznej dla dobrego kryminału atmosfery grozy, ciągle jest obecny niezbędny dreszczyk emocji.

To, bez czego dobry kryminał nie może zwać się dobrym to według mnie dobry pomysł, dobrze poprowadzona akcja, najlepiej ciągle zmieniające się wątki, przeplatające się ze sobą, żeby czytelnik, musiał się natrudzić, mocno główkować, by wręcz zostać zmuszonym do myślenia. Lubię, gdy akcja dzieje się w małym miasteczku, gdzieś na końcu świata, w zimnej atmosferze, wśród ludzi lodowatych, zamkniętych, nie mających ochoty dzielić się z nikim tym, co widzieli, słyszeli, czego doświadczyli, którzy wręcz przeszkadzają w śledztwie. Lubię, gdy wnikamy w psychikę bohaterów, rogrzebujemy ich tajemnice skrywane bardzo głęboko. Lubię, gdy książka jest napisana w taki sposób, że mamy ochotę przerzucić kolejną stronę i jeszcze kolejną a godzina druga w nocy nie ma żadnego znaczenia, bo czas się zatrzymał.
Wszystko to mamy w książce Utracona Karin Fossum, którą bardzo polecam. Gwarantuję całkowite oderwanie od rzeczywistości i przeniesienie się na pewien czas do niewielkiego norweskiego miasteczka gdzie okrutna zbrodnia zmusiła mieszkańców do bacznego przyglądania się swoim sąsiadom.

4 komentarze:

paulaso pisze...

Mam teraz to samo z Millenium:)
Oderwać się nie mogę a na nieszczęście czytamy I tom z Wojtasem jednocześnie.
Walka o książkę trwa:):)

Libreria pisze...

no to faktycznie walka, sama bym walczyła:-) Mam nadzieję, że szybko przeczytacie pierwszy tom i zbierzecie się za kolejne, a może czytajcie na głos, słyszałam, że niektórzy tak lubią, ja do nich nie należę:-)

zielone-buty pisze...

Ja, pozostając w tym samym klimacie, przeczytałam ostatnio "Morderstwo w Boże Narodzenie". Żeby było tematycznie.
Jest w tym coś z angielskiej, trzymającej w napięciu i niepewności, klasyki,

Libreria pisze...

o to jest coś dla mojej siostry dzięki, której przeczytałam Morderstwo w Orient... muszę zatem i do wspomnianej przez Ciebie ją zachęcić:-)