2009-07-12

Być przez chwilę sobą Philippe Besson



„Razem stajemy się tymi, którymi mieliśmy być, a którymi nigdy nie stalibyśmy się, gdybyśmy byli sami”

Jaką cenę płaci się za bycie sobą? Ile kosztuje prawo do życia według własnych reguł?


Po Bessona sięgam po raz pierwszy. Zupełnie mi obcy, pierwszy, dziewiczy. Cudownie jest go odkrywać, bo to jest odkrywanie, każdym zdaniem pieszczota moich skostniałych, zwartych, ciągle związanych myśli. Chciałam przygodę z nim zacząć od Babiego lata, ale temat, póki co tak bliski, że obawiam się przy lekturze zbyt dużej ilości papierosów o winie nie wspominając. Mogłabym złapać bezsenność jak katar sienny.
Ale do rzeczy. Jesteśmy w Falmouth, niewielkim miasteczku nad brzegiem kanału La Manche. Morze, statki, promy. Szum. Wiatr. Nic w tym mieście się nie zmienia. Stagnacja.
To w Falmouth ziemia się poddaje. Spadając pionowo ze skalistego wybrzeża, wspomina bohater Thomas Sheppard. Człowiek, którego, historię poznajemy stopniowo, odkrywamy jego tajemnice. Powoli szperamy w umyśle człowieka, który popełnił błąd. Poznajemy człowieka osaczonego przez sytuacje i ludzi, obwinianego za brak łez, za chwilę nieuwagi. Poznajemy go na tyle na ile on sam nam na to pozwala. Wiemy, że wraca do swojego miasta udręczony, po tym jak spędził lata w więzieniu. Czujemy wraz z nim brak sympatii mieszkańców Falmouth, próbę wykluczenia go ze społeczności.

Thomas snuje swoją opowieść przy filiżance herbaty, którą parzy mu Radżiv, Pakistańczyk prowadzący sklep z żywnością w Falmouth. Próbuje porównać swoje wykluczenie do wykluczenia tych, którzy są na nie skazani ze względu na swoje pochodzenie, pogodzeni z taką sytuacją. W mieście o ograniczonych umysłach mieszkańców nic nie jest proste dla tych, którzy są inni, popełnili błąd, pozwolili sobie na chwilę bycia sobą. Z każdym zdaniem bohater staje mi się bliższy, jestem w stanie zrozumieć jego postępowanie, wniknąć w jego historię.
W samotnym życiu Thomasa pojawia się również Betty, której obecność mogłaby być szansą na powrót do normalnego życia. To jednak, co dla innych jest normalnym życiem, nie ma już dla Thomasa takiego znaczenia, z pewnością nie po tym, co przeszedł.

Dla mnie ta książka jest wyjątkowa, przede wszystkim za język, którego Besson używa. Pourywane, krótkie zdania. Po kilku stronach wiedziałam już, że oto książka, która jest mi bliska. To jest to, co ja w literaturze lubię najbardziej. Poruszenie. Czy chcę czy nie chcę jestem zmuszona do myślenia. Nie pozostawia mnie obojętną. Daje szansę na te chwile, które tak lubię, chwile całkowitego oderwania od rzeczywistości.

Jaką cenę za bycie sobą trzeba zapłacić? Ile kosztuje prawo do życia według własnych reguł?
Każdą, nawet cenę wykluczenia i samotności. Zostawić za sobą, zamknąć drzwi, stanąć twarzą w twarz z samym sobą i BYĆ!!!

Życie Thomasa jest oczekiwaniem na chwilę, która musi nadejść. On to wie i Luke to wie.
I tak tajemniczo zakończę…

7 komentarzy:

Mary (czytajodlewej) pisze...

o dobre...

Libreria pisze...

nawet lepsze niż dobre...

Chihiro pisze...

Brzmi naprawde znakomicie. Lubie czytac recenzje ksiazek bliskich recenzentowi...

Libreria pisze...

:-) choc ksiązka do łatwych tematycznie nie nalezy to jednak w dziwny sposób mi bliska.
pozdrawiam

Anonimowy pisze...

najtrudniejszą rzeczą do osiągnięcia w dzisiejszym świecie jest - bycie sobą.

Libreria pisze...

to prawda, ale jak już się ma za sobą ta ciężką pracę to jaka radość, jaka przyjemność....

martan pisze...

Mi Besson jest bliski, zaskakująco i niewytłumaczalnie dla mnie samej.