2013-04-29

Lizbona



To nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Kilka dni minęło zanim straciłam głowę. Pamiętam nawet miejsce, w którym poczułam, że tak, oto jest moment, podczas którego całkowicie się zatracam. Dotrę tam z zamkniętymi oczami. 

Początki były, łagodnie pisząc, dość nieznośne. Zanim dotarłyśmy do hostelu w Belem, śmiem przypuszczać, że na mojej głowie pojawiło się kilka siwych włosów. Wszystko nam się przytrafiło – odwołali lot, o czym dowiedziałyśmy się na dzień przed wyjazdem, przewoźnik, który wiózł nas do Berlina, źle policzył czas, i tylko na naszą prośbę w dwie godziny dowiózł nas na lotnisko, jak to zrobił, nie wiem, spałam, żeby tego nie widzieć. Na lotnisku okazało się, że naszego lotu nie ma, po czym po 15 minutach się pojawił, ale nawet nie wspomnę ile mnie to kosztowało nerwów. Wirtualnie zaginęły nam pieniądze, a na koniec chcąc zrobić pierwsze zdjęcie nocnej Lizbony, zepsuł się aparat. Dzisiaj mnie to bawi, ale kilka miesięcy temu bardzo chciałam to miasto opuścić. Niczym wydaje się spadająca do rzeki opona Philipa Wintera, z filmu "Lisbon Story" Wima Wendersa, przynajmniej dla mnie wtedy to było nic w porównaniu z tym, jak ja się czułam. Uratowało nas Vino Verde, które z ogromną przyjemnością otworzył nam starszy Pan pracujący do późna w swoim małym sklepiku.

Za kilka dni ponownie wyląduję w Lizbonie. Białe Miasto musiało mnie mocno do siebie przekonać, skoro nie mija pół roku, a ja ponownie tam będę. Do tej pory tylko Italii się to udało.
Prawda jest jednak taka, że nie o tym miałam pisać, a o pewnej dla mnie niespodziance, bo właśnie tak to odbieram. 8 maja, dzień po moim powrocie, swoją premierę będzie miała książka Marcina Kydryńskiego - „Lizbona. Muzyka moich ulic”. Idealny czas, bo dla mnie będzie to, jestem tego pewna, piękne przedłużenie wizyty w Lisbonie. Mam nadzieję, że nie tylko dla mnie.


6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Udanej podróży ;-)
tereska

Libreria pisze...

Obrigado:-)

laura pisze...

Udanego pobytu, tym razem :9

Libreria pisze...

wtedy też był udany, pomimo początku:-)a ten był po prostu nieziemski!

Anonimowy pisze...

Dobre wpisy

Libreria pisze...

dobrze wiedzieć.