Już czwarty dzień po weekendowych koncertach Ethno Jazz Festival we Wrocławiu, na których wystąpili Lura, Sara Tavares i Mario Lucio, a ja ciągle jestem pod ich wrażeniem. Mało tego, to nie ustaje, wprost przeciwnie - narasta, pęcznieje, nagromadza się, a efekt tego taki, że chcę więcej i więcej.
Czas się zatrzymał, a muzyka złagodziła wszystkie niepotrzebnie narastające niepokoje. To właśnie ten rodzaj muzyki, który sprawia, że świat jawi się w barwach, których brakuje podczas szarej wędrówki każdego poranka. Dzieje się jednak coś niesamowitego gdy włączamy ją bardzo wcześnie rano, wychodzimy do pracy, przedzieramy się przez mgłę, a ostrość widzenia pozostawia wiele do życzenia. Z każdym taktem koloruje się świat, barw jest tyle, że nie sposób tego opisać. Delikatnie i powoli czerwień jesiennych liści staje się krwistą czerwienią, a zieleń soczystą ponad miarę.
I to jest ta magia, która zatrzymuje czas. Uśmiech nie schodzi z twarzy. Potęga muzyki, która przenosi mnie w inny świat. Śmiem przypuszczać, że nie tylko ja czułam się wyjątkowo podczas weekendowych koncertów we Wrocławiu. Przy okazji to dla mnie doskonałe preludium przed wyjazdem do Lisbony:)
Spróbujcie, bo warto na ułamek sekundy przenieść się w inny świat. Polecam.
4 komentarze:
To musiał być udany wyjazd. Pełen pozytywnych doznań :-)
tereska
Tobie opowiem osobiście:)
Ech, wyzwolić się z własnych zahamowań. Ta muzyka i osobowości wykonawców otworzyła, porwała, zakołysała. Czasem zaskakując samych porwanych w jej objęcia.
wiem coś o tym, widziałam na własne oczy.
a o wyzwoleniu z zahamowań, można by dyskutować bez końca, ale po co, gdy w tym czasie można porozmawiać przyjacielem, posłuchać dobrej muzyki, obejrzeć dobry film, przeczytać książkę. Pozdrawiam...
Prześlij komentarz