2009-11-15

Rewers





Dziś będzie o Rewersie, o tym, co odwrócone, przewrócone, z drugiej strony.

Biegłam do kina, bo rzeczywiście nasłuchałam się na temat Rewersu wystarczająco dużo, by pokusić się o własną rzeczową ocenę dzieła, ponieważ jednak z książką mam wcześniej do czynienia niż z ekranem i fotelem kinowym, w pierwszej kolejności przeczytałam tekst Andrzeja Barta pod tym samym tytułem. Zacznę jednak od filmu.


Mamy dwa plany czasowe, dwa przenikające się światy. Czasy współczesne i lata pięćdziesiąte dwudziestego wieku.
Na pierwszym planie kobiety, babcia, matka i córka Sabina, gdzieś w tle Arkadek brat Sabiny malarz, który więcej czasu spędza w swojej pracowni, gdzie maluje obrazy na zamówienie partii. Sabina, wolna, młoda, choć jak na lata 50 w ostatnim momencie na zamążpójście. Jej matka i babcia, z którą mieszka zdają sobie z tego sprawę i postanawiają szukać jej kandydata na męża. Sabina jednak podkochuje się w swym szefie, dyrektorze wydawnictwa Nowina, wzdycha do niego z działu poezji, w którym spędza długie godziny. Kobiety jednak nie spoczywają na laurach i co jakiś czas w domu pojawiają się nowi adoratorzy z gotowym planem, co do pani Sabinki. Któregoś dnia zupełnie nieoczekiwanie pojawi się w życiu Sabiny tajemniczy Bronisław, przystojny mężczyzna, który swym wdziękiem zaczaruje młodą kobietę. Jego obecność stanie się przyczyną nieoczekiwanych zdarzeń. Kobiety będą musiały stawić czoła niezbyt kolorowej rzeczywistości.
W całym domu czuć atmosferę strachu, grozy, nerwowej krzątaniny, bo i czasy niepewne, pełne dziwnych typów na ulicach. Człowiek zastraszony nie wie komu wierzyć, z kim rozmawiać, na co można sobie w rozmowie pozwolić.
Filmów jak się zwykło określać rozliczeniowych powstało już wiele. Ten jednak w moim odczuciu jest inny choćby ze względu na swoją konwencję. Bo oto oglądamy czarną komedię, która wywołuje w nas śmiech pomimo trudnego tematu i opowieści niekoniecznie zabawnej.
Bawi mnie sposób, w jaki do mężczyzn odnoszą się nasze bohaterki, ich świat mnie bawi, sposób, w jaki starają się przetrwać trudne chwile, nawet sprawa ukrycia złotej monety w którymś momencie przestaje być tak poważna. Sceny, gdy do domu przychodzą kolejni adoratorzy panny Sabiny rozbawiają całe kino, podobnie rzecz ma się podczas imprezy zakrapianej alkoholem, w której udział biorą Arkadek, jego partyjni znajomi i matka z córką, które dla dobrej sprawy są zmuszone tańczyć z podchmielonymi typami. W tym samym czasie, gdy my śmiejemy się z komicznej sceny, w łazience rozgrywa się dramat.
Jak wspomniałam zanim poszłam do kina przeczytałam książkę Andrzeja Barta. Pisarz jest również autorem scenariusza do filmu. Ta nowela filmowa, choć dobrze napisana, nie wywołała u mnie tak silnie komedią zabarwionych reakcji, wprost przeciwnie, był to dla mnie tekst bardziej dramatyczny niż komiczny. Proste, krótkie zdania, wyważony tekst oddający wiernie klimat stalinowskich czasów. Czytając książkę, czułam zapach tego starego mieszkania, słyszałam stukot obcasów, bałam się gdy Sabina znalazła się w niebezpieczeństwie i razem z nią „chowałam” cenną monetę. To wszystko czułam, gdy czytałam książkę, natomiast obraz dał mi już zupełnie inną możliwość odbioru tego świata. Jak wspomniałam wcześniej pełną śmieszności. Odnoszę wrażenie, że oto obraz, dzięki któremu można w sposób bardzo rozmyty wyśmiać czas, który nie przyniósł nic prócz grozy i strachu. Jakbyśmy spoglądali na świat tragicznych wydarzeń z drugiej komicznej strony.

Bardzo dobra gra aktorów. Krystyna Janda w roli matki jak zawsze doskonała. Bardzo dobra moim zdaniem praca Agaty Buzek, która wcieliła się w rolę nieśmiałej wręcz zacofanej Sabiny, która uparcie wierzy, że gdzieś w świecie czeka na nią inteligent z prawdziwego zdarzenia, potrafiący rozmawiać z nią o poezji i literaturze. Anna Polony w roli babci nie babki, jak słusznie poprawia absztyfikanta Sabina, w mistrzowski sposób gra kobietę, która mimo podeszłego wieku domyśla się więcej niż podejrzewają matka i córka. Wreszcie Marcin Dorociński i jego Bronisław odgrywający przed Sabiną inteligenta, prostak, który wyuczonym tekstem próbuje do siebie zachęcić dziewczynę.

Film Rewers w reżyserii Borysa Lankosza jest polskim kandydatem do Oskara.
Wszystko w tym filmie w moim odczuciu zasługuję na uwagę. Czarno – białe zdjęcia Marcina Koszałki, muzyka Włodzimierza Pawlika, kostiumy Magdaleny Biedrzyckiej i charakteryzacja Mirosławy Wojtczak, Ludmiły Krawczyk i Waldemara Pokromskiego.

Warto film zobaczyć, z niecierpliwością czekałam aż film zobaczy B. żebyśmy mogły jutro przy kawie zasypać się wrażeniami.

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

witaj ! jest do Ciebie jakiś kontakt? można napisać maila?

Libreria pisze...

obok jest moj adres, na blogu:) pozdrawiam

chihiro pisze...

Ale mi narobilas smaka na ten film! Naprawde pluje sobie w brode, ze nie zainteresowalam sie nim na tyle, by popedzic do kina, gdy bylam w Warszawie tydzien temu... Poczekam sobie teraz na dvd.

Libreria pisze...

ja byłam zachwycona, podobała mi się bardzo ta konwencja.Mam nadzieję, że i Tobie się spodoba:-)

enchocolatte pisze...

dawno tak się w kinie dobrze nie bawiłam jak na tym filmie. polecam!

Libreria pisze...

:-) cieszę się, że nie tylko ja:-) pozdrawiam