2009-05-09

Tatarak Andrzej Wajda



To jeden z najdziwniejszych filmów, jakie widziałam w życiu…

Myślę, że to jest film niespodziewany. Nikt się nie spodziewa, że zobaczy coś takiego. To jest film zdumiewający…

Krystyna Janda

Film rozpoczyna się sceną, gdy Krystyna Janda czyta Andrzejowi Wajdzie fragment opowiadania Iwaszkiewicza Tatarak. Dotyka roślinę, wącha ją, łamie, oboje są skupieni na tekście. Za chwilę stajemy się świadkami historii Pani Marty (Krystyna Janda) – doktorowej z opowiadania Iwaszkiewicza. Śledzimy jej losy, podglądamy jej życie, jej ból i cierpienie po stracie swoich synów, oddalenie od męża (Jan Englert), fascynację młodym chłopakiem Bogusiem (Szajda). Co jakiś czas historię przerywają sceny z zupełnie innego świata, świata rzeczywistego, w którym Krystyna Janda jest sobą i w ciemnym pokoju wygłasza monolog o chorobie i śmierci swojego męża Edwarda Kłosińskiego.

Na potrzeby filmu, w wyniku długotrwałych rozmów z reżyserem i operatorem Pawłem Edelmanem, aktorka zdecydowała się oddać temu filmowi własną historię. Jej monolog jest przeszywający, bolesny i szczery. Tekst jest jak najbardziej osobisty, ale jest ciągle tekstem napisanym przez artystkę, ubranym w odpowiednią formę.

Marta Iwaszkiewicza, zachowuje się tak, jakby jej życie nie miało już sensu. Śmiertelnie chora, smutna, ciągle zamyślona, oddalona od rzeczywistości. Przypadkiem spotka młodego chłopaka Bogusia, którego obecność zaczyna przywracać jej trochę życia. Widzimy jak się uśmiecha, jak w jego towarzystwie promienieje, pozwala sobie nawet na odrobinę szaleństwa i umawia się z chłopakiem nad rzeką by razem popływać.

Krystyna Janda i jej monolog, intymna spowiedź, z której dowiadujemy się jak umierał jej mąż Edward Kłosiński. Jej szczere słowa opisujące dokładnie, krok po kroku walkę ze śmiercią, wsparcie, brak zgody na wyrok.

I znowu Marta, Boguś, ich pocałunek, rzeka i ponownie śmierć. Towarzyszymy Marcie w walce ze śmiercią by za chwilę podążyć za nią ze świata fikcji Iwaszkiewicza do realnego świata, w którym staję się artystką, ucieka z planu, wsiada do samochodu i odjeżdża.

Ciemny pokój, gdzie Krystyna Janda opowiada między innymi o tym, jak w dniu śmierci swojego męża pojechała do teatru i wyszła na scenę by zagrać. Pyta samą siebie jak mogłam wtedy grać?

Mamy tu mozaikę, fikcyjnej opowieści, prawdziwego życia i próbę zlepienia wszystkiego w całość. Czym jest sztuka, literatura, kino? Wdzieramy się na plan filmu by zaraz stać się świadkami historii Marty i jednocześnie przeżywać dramat wygłoszony przez Krystynę Jandę – kobietę, człowieka, artystkę.

Film jest eksperymentem, za który dałabym najwyższe nagrody. Jest doskonały w odbiorze, zmuszający do zastanowienia, refleksji. Cieszę się, że takie filmy powstają, że raz na jakiś czas pojawia się na ekranach film, by przypomnieć, że obok fikcji, sztuki dzieje się jeszcze coś bardzo ważnego – nasze życie, które zawsze będzie od sztuki cenniejsze.


Pojawiła się również książka, która jest swego rodzaju zbiorem doświadczeń artystów podczas pracy nad filmem. Książka zawiera opowiadanie Iwaszkiewicza, wywiad z Andrzejem Wajdą, Krystyną Jandą i Marią Iwaszkiewicz - córką Jarosława Iwaszkiewicza. Dodatkowo przepiękne ilustracje autorstwa Piotra Bujnowicza. Nie sposób nie sięgnąć po książkę zaraz po wyjściu z kina.

2 komentarze:

matylda_ab pisze...

Wiesz, a ja będąc zrażona do Wajdy za wszechobecny patos i wątki martyrologiczne wciąż zastanawiam się, czy chcę "Tatarak" zobaczyć. Za ekspresyjnością Jandy też nie przepadam, czasem przydało by jej się relanium, aby stłumić w sobie te niespożyte pokłady energii, bo nie zawsze taki stan pasuje do roli. Ale mimo wszsytko, jak będę miała okazję, to chyba zobaczę "Tatarak".

Tre sorelle pisze...

mowi sie ze jande sie albo kocha albo nienawidzi i cos w tym jest.
w tym filmie akurat nie ma w niej tej energii, o ktorej tyle sie mowi czy z ktorej sie nawet wysmiewa tu i owdzie w tv. film jednak jest eksperymentem, ktory zasluguje na uwage.
Sama do Wajdy mam specyficzny stosunek, ale to juz inna sprawa.